IMG 20210308 093823Grzech

 Całkiem niewinnie się zaczyna. Przypomnij sobie, jak to dawno, dawno temu… Ty, albo ktoś bliski, czy tylko znajomy…
Zwyczajny poranek. Dziecko powiedziało, że zjadło owsiankę. Ty wiesz, że to nieprawda, ale nie masz nastroju, żeby mu tłumaczyć, że lepiej byłoby gdyby po prostu powiedziało jak jest w rzeczywistości, itd… Albo nie masz czasu na lekcję wychowania i udawanie pedagogo-psychologa i sądzisz, że jeszcze za małe na rozróżnianie prawdy i kłamstwa... Albo po prostu lenistwo zwycięża i machasz ręką, bo to przecież nie sprawa wagi państwowej, dzieciak dorośnie to zrozumie. Jakoś będzie. I jest. Szkoda czasu na drobiazgi.
Szczeniak próbuje cię rano wywlec z łóżka, ale tak miło ci się leży, że postanawiasz poprzeciągać się jeszcze trochę.

Co tam, kałużę się wytrze, świat się nie zawali, u kogoś ze znajomych to psiak kupy sadzi na dywan choć ma już prawie rok, i co? Żyją! Pozłoszczą się, powrzeszczą, pies pomerda ogonem, przymili się i wszystko wraca do tzw. normy. Kiedyś w końcu się nauczy, a i domownicy odnajdą w obowiązku wyprowadzania psa przyjemność i płynące z tego korzyści: czas na przemyślenia, na rozładowanie emocji, no i zastrzyk dla zdrowia.
Kolejna sytuacja z serii zwyczajnych. Zadanie nie odrobione bo… Nieważne z jakiego powodu, odpisze od kogoś i po sprawie. Klasówka też nie problem. Trudny referat? Na matkę może liczyć, napisanie zajmie jej 2-3 godziny. Poza tym nie ma cierpliwości, żeby mu tłumaczyć, a potem jeszcze poprawiać. Zresztą szkoda jej cennego czasu – ma w końcu swoją robotę. Napisze, spokojna głowa, nie chce przecież mieć syna tumana, drugoroczniaka, jak by to wyglądało przed rodziną, znajomymi.
Zakładowa impreza była bardzo udana, a potem długi spacer i tak jakoś wyszło, że rano budzisz się nie w swoim mieszkaniu i nie ze swoją kobietą. Więc skruszony wymyślasz swojej kobiecie jakieś usprawiedliwienie nocnej nieobecności, zapraszasz ją do restauracji… Ona wybacza, bo to pierwszy raz. Ona rozumie jak ważne są spotkania integracyjne dla dalszej kariery zawodowej. Udaje, że wierzy w tłumaczenia, bo po co zaogniać, przecież nic takiego się nie stało, jest miło i nie warto roztrząsać, szkoda nerwów. Sama też może być kiedyś w podobnej sytuacji.
Na razie to się cieszy, że „wygospodarowała sobie” ryzę papieru i toner do drukarki. Nikt się nie zorientował, a zawsze to parę złotych. Zresztą inni nie gorsi, na pewno jakoś kombinują…
Ponadto przekonała szefa, że unika stania w korkach a dojazd do pracy obwodnicą to co najmniej 50 km w jedną stronę, więc należy jej się ekwiwalent na paliwo. A że w godzinach pracy załatwia pozaetatowe tłumaczenia (korzystając oczywiście ze służbowego sprzętu i materiałów) to już inna sprawa. Szef też nie jest kryształowy. Ta jego praca doktorska to jakoś tak dziwnie przypominała fragmenty artykułów, które przepisywała kiedyś ojcu do publikacji. Ach, nie on jeden z tym doktoratem. Nie ma sensu robić afery, bo to i tak nic nie da, a po co sobie szkodzić?
Przykłady można mnożyć – od własnego podwórka do afer z życia publicznego.
I tak od kłamstewek uznawanych za niewinne, od poczucia bezkarności za drobne przewinienia, od przymykania oczu na pozornie nieistotne i nieważne „występki”, od bagatelizowania niby drobiazgów, niedostrzegania czerwonej lampki, udawania, że nic się nie stało, czyli po nitce do kłębka, dochodzi się do wykroczeń czy przestępstw w języku prawniczym, albo – jak kto woli – do grzechu czyli dobrowolnego świadomego dokonania czynu niezgodnego z kanonami wyznawanej religii.

A na początku tej nitki jest maleńki, na pozór niewiele znaczący, grzech zaniedbania.

*** Jestem świadoma, że podane wyżej przykłady nie są najistotniejsze, że każdy może podać wiele innych, będących zalążkiem późniejszych spraw grubszego kalibru… Ja też mogłam jeszcze przytoczyć niejedną historyjkę z życia. Nie robię tego, nie tyle żeby nie zanudzać, ile żeby dać satysfakcję ewentualnemu odbiorcy, że on też coś by dorzucił.

Ewa Zdziejowska

kwiecień 2021

Fot. Jola Mirecka

Joomla Template - by Joomlage.com