Zdziwienie

Tenis to specyficzny, podobno ekskluzywny sport, no i dość kosztowny. Zawsze wydawało mi się, że większość ludzi uprawia go nie tylko dla zdrowia, a również przede wszystkim dla przyjemności.
I tak było w rodzinie, prawie wszyscy mają rakietki i w wolnych chwilach pogrywają. Ale jedna wnuczka już od wczesnych lat trenuje, ostatnio niemal codziennie, nawet w weekendy. Do tego dochodzą wakacyjne obozy tenisowe i w ciągu roku coraz częściej turnieje.

Sporo w tym emocji, nerwów i rywalizacji, co mnie zdumiewa, bo w moim odczuciu jest to sport rekreacyjny, czyli bez stresu. Gdy parę lat temu zafundowano mi bilety na międzynarodowe zawody tenisowe w Tauron-Arenie, gdzie grała Szarapowa i obie siostry Radwańskie, zastanawiałam się, na czym polega ich fenomen, światowa sława i o co w tym wszystkim chodzi. Często zadaję, nie tylko sobie, pytanie dlaczego tak się męczy od małości dzieci i uparcie wozi się je na treningi itp. Gdy obserwowałam reakcje matek, ich przejęcie, zaangażowanie, pouczanie i mobilizowanie do wygrywania tych meczów, zastanawiałam się, czemu one tak się przejmują, bo przecież te dzieci tak pięknie zagrywają na tych kortach i bardzo fajnie do tego wyglądają.

Aż pewnego dnia wszystko się zmieniło, moje zaskoczenie było początkiem zrozumienia. Wcześnie rano w sobotę zadzwoniła moja Wnuczka z pytaniem, czy chcę pojechać z nią na regionalny turniej tenisowy w pobliżu COM-COM ZONE w Nowej Hucie. Było ciepło, piękna słoneczna pogoda, więc pojechałam.  
W potężnym balonie na dwu kortach grupa dziewcząt w przedziale wiekowym do 12 lat rozgrywała mecze w ustalonej kolejności. Wnuczka rozegrała dwa mecze, z tym że przerwy między nimi są różne czasowo, w zależności od czasu rozgrywki.
Przyznam, że dla mnie to było niemal zabawą, ale dzieci bardzo to przeżywały, rodzice też. Wnuczka po jednym wygranym i też jednym przegranym meczu stwierdziła, że następne trzy obowiązkowe będzie grała jutro, bo dziś nie jest w formie. Spała u mnie i widziałam jak się denerwowała, a ja nadal starałam się zrozumieć, dlaczego te dzieci naraża się na stresy. Spytałam przesympatycznego trenera (i sędziego równocześnie) jaki sens ma takie przerzucanie piłeczki i dlaczego ten sport jest nazywany sportem arystokratów. On mi na to, że tu emocje są tak silne i ‘wciągają’ nie tylko rozgrywających, ale i obserwatorów, że ruch i piękne zagrania to jedynie zewnętrzna otoczka.
Ze zdziwieniem obserwowałam rodziców, którzy kibicują, noszą jedzenie i picie za dziećmi, a najbardziej zdumiała mnie pewna mama, która swojej wyrośniętej i dobrze zbudowanej córeczce zdejmowała jedne i wkładała, sznurowała, drugie buty na zmianę. Oboje z mężem przez dwa dni, cały czas, oczywiście w czasie  gry córki, bardzo jej kibicowali. Wśród ogółu rodziców panowała opinia, że to ona walczy o pierwsze miejsce, i rzeczywiście potem okazało się, że wygrała ten turniej.
A mnie, sceptyczną babcię, najbardziej zadziwiła moja Wnuczka, która w drugim dniu turnieju miała trzy mecze i wszystkie trzy wygrała. Trwało to wszystko bardzo długo, od godz. 9 rano do 18 wieczorem. Zaskoczeniem był ostatni jej mecz, gdyż na początku wydawało się, że przegrywa, ale nagle wyrównała z przeciwniczką i tak, z przewidywanego krótkiego pojedynku, wyszły 2 i ½ godziny zawziętej walki o każdy punkt.
Tu następne moje zdziwienie, że czasu meczu nigdy nie można ustalić z góry, gdyż nawet po remisie, jedna z zawodniczek musi mieć dwa punkty przewagi. Byłam pewna, że Wnuczka jest już tak zmęczona i głodna, że odpuści. Ale Ona wygrała i przyznam, że radość jest wtedy niesamowita. Pan trener miał rację, emocje są tu ogromne, tego się nie spodziewałam i… są to bardzo pozytywne emocje. Po tych dwu dniach turnieju na koniec dowiedziałam się, że Wnuczka po wygraniu aż czterech meczy z pięciu obowiązkowych, przesunęła się o paręnaście miejsc do przodu w rankingu ogólnopolskim w swojej grupie wiekowej.
Przypomniało mi się powiedzenie, że zdziwienie i zaskoczenie to początek zrozumienia. 

                   Elżbieta Boroń

 

Joomla Template - by Joomlage.com