kiszkaWypadek

- Kurde mol ! zaklęła pod nosem i obróciła głowę.
- No niechże się pani na mnie tak nie pcha. Widzę, że z dzieckiem. Wszystko widzę, tylko miejsca przede mną nie ma.
- No wreszcie - z ulgą wysiadła pod „Kryształem”. Sięgnęła po chusteczkę do przewieszonej przez ramie konduktorki. Była otwarta !
Stanęła. Gorączkowo grzebała usiłując znaleźć portmonetkę. Nie było ani jej, ani ukochanej kosmetyczki z tymi wszystkimi cieniami, tuszami i pudrami gromadzonymi z takim trudem.
Nagle uprzytomniła sobie, że dzisiaj zabrała z domu kartki żywnościowe. Chciała wyjść wcześniej z pracy i ustawić się w kolejce –za tydzień Wielkanoc.
- Boże !

Do pracy przyszła spóźniona i spłakana.
Siedziała przy biurku i w kółko powtarzała.
- Ohydny babon ! Na dziecko mnie wzięła!
Wściekle stukała ołówkiem w pustą kartkę papieru a w końcu na niej zapisała :
- święconka
- śniadanie wielkanocne
- obiad z teściami.
A pod spodem cukier, masło, alkohol, mięso, wędliny - wszystko na kartki.
- Temu akurat można zaradzić – Długi paznokieć laborantki Wiesi, stukał w dwa ostatnie wyrazy na liście.
- U nas na wsi przed świętami biją świnie. Wiesia była z Rybnej.
- Królowo ! Cudna jesteś ! Nastawmy wodę na herbatę.
Nie ona jedna postanowiła skorzystać z takiej okazji ale to u niej czekano na powrót ze zdobyczą męża Kazia i jego kolegi. Dziewczyny przy kuchennym stole grały w remika, piły herbatę i zajadały się kromkami chleba natartymi czosnkiem. Wszystko to trwało i trwało. W końcu panowie zjawili się w towarzystwie podtatusiałego jegomościa, który ku ich zdziwieniu też wziął udział w podziale łupów.
Ten facet potrącił ich tuż przed samym Krakowem. Wjechał na starą skodę octavię, rozbił tylne światła i wgniótł porządnie bok. Wyskoczyli z auta . Niechętnie uchylił okno a wtedy owionął ich smród piwska. Najwyraźniej nie przejął się tym co się stało. Wygramolił się ze swojej Nyski, podszedł do ich samochodu z trudem przyklęknął. Pochylił głowę mrucząc coś pod nosem i nagle poderwał się na równe nogi. Na asfalcie połyskiwała niewielka czerwona plama, którą powiększały kapiące równomiernie ciężkie krople krwi.
-Chryste ! – jęknął. Rzucił się do drzwiczek auta i otworzył. Na tylnym siedzeniu, wciśnięta miedzy pakunki , siedziała wystraszona młoda dziewczyna - siostra Wiesi. Zawisnął na oparciu fotela. Głową zanurkował pod jej pachy, chaotycznie obmacywał ją wielkimi łapami, powtarzając
- Gdzie panią boli, no gdzie, gdzie panią boli ?
Chłopakom zrobiło się głupio. Wyciągnęli go z auta, unieśli klapę bagażnika i pokazali wnętrze. Z rozerwanych plastikowych worków w które upchana była tusza, sączyła się świńska krew.
Teraz to on, przysmażał kaszankę z cebulką i pieprzem i opowiadał najnowsze kawały polityczne. Sypał nimi jak z rękawa – był zabawny, wreszcie przy stole się odprężył.
Być może przysechłby do ich towarzystwa, gdyby nie dowiedzieli się potem , że był ormowcem.

Joomla Template - by Joomlage.com