Moje nałogi

Wszyscy stajemy się nałogowcami z pierwszym haustem powietrza, które wdziera się do naszych płuc. Wyrzuceni na biały brzeg pościeli, nie wiemy jeszcze o tym a już jesteśmy uzależnieni od życia. Jedyni z ziemskich stworzeń, którzy mają świadomość wyboru, a jednak bardzo rzadko decydujemy się z niego skorzystać i zrezygnować z życia. Jesteśmy oddani w jego władanie, bezwolni wobec jego mocy. Zaczyna się, jak każde takie przywiązanie, tracimy wszystko co było nam dotychczas dane, sen w pulsującym wilgotnym wnętrzu. Jesteśmy sam na sam, z tym czymś co nas ogarnia i nazywa się życiem. Powoli smakujemy każdy jego łyk. Nasze zmysły doznają tysiąca bodźców od oszałamiającej rzeczywistości wokół.

Ciało, ten niezwykle sprawny mechanizm, reaguję błyskawicznie na podniety z zewnątrz, pokazując skalę swoich możliwości. Rozpiera nas radości - fruniemy. Rozsmakujemy się w życiu, a ono każdemu z nas daje poczucie wyjątkowości i nie jest w niczym gorsze od narkotycznych światów.


Uwiedzeni, ciągle szukamy powodu naszego zafascynowania i uporu trwania w nim, usprawiedliwienia, boga czy przeznaczenia. Stwarzamy systemy filozoficzne i religie, żeby siebie zrozumieć.
Na co dzień, wspieramy się obiema rękami na dwóch prostych podporach, nadziei i ciekawości. To one pozwalają nam budzić się rankiem z radością, oczekując dalszego ciągu rozpoczętej wczoraj historii.

Z czasem to wszystko powszednieje i blednie, nasz organizm słabnie i nie reaguje na podniety. Nie widzi cudownej zmienności a raczej męczącą powtarzalność, jego możliwości się kurczą. Jest po prostu zmęczony i zużyty. Ale nawet wtedy, rozpędzony umysł snuje dalszy ciąg opowieści toczącej się poza granicami swego ciała, bo to stało się jego nałogiem.

 

 

 

 

Joomla Template - by Joomlage.com