Danuta Czerny-Sikora

Artykulik powstał na dwudniowych warsztatach felietonu prowadzonych przez Sylwię Chutnik, pisarkę, feministkę, posiadaczkę różowej grzywki i tatuażu

Tatuaż na berecie

Bardzo cenię intelekt, poczucie humoru i poglądy mojej sąsiadki, ukształtowane przez jeden program radiowy i jeden telewizyjny. Spotykam ją od czasu do czasu w autobusie linii 164, albo na przystanku przy ul. Konopnickiej. W Krakowie. Raz rozmawiałyśmy o przystojnym egzorcyście, którego zatrudnił proboszcz w pobliskiej parafii, innym razem o TVN-ie, którego nie można absolutnie oglądać, droga pani, bo to, droga pani, grzech i trzeba by się spowiadać.

I jeszcze gwarzyłyśmy o takich, co to dzieciom w przedszkolach prezerwatywy zakładają, chłopczykom oczywiście, te dżendery jakieś. Było też o aborcjonistkach czarnych.

W zeszły piątek jechałyśmy przez Most Dębnicki. Moja sąsiadka wspięła się na palce i szepnęła mi do ucha:
- Widzi pani tego chłopaka, tam, przy kasowniku? Oj, biedny on, nie ma dla niego ratunku, nie ma.
- Widzę, wygląda sympatycznie…
- No sympatyczny, nie powiem, grzeczny, dzień dobry mówi, kiedyś siatkę z zakupami mi niósł, nie klnie, grzeczny, nie to, co mój wnuk. Grzeczny, to żal mi go, że słowo nie wypowie, słowo nie wypowie.
- A co, chory? – spytałam.
- Gorzej, proszę pani, widzi pani, co on ma na ręce? No, przepadł, zbawiony nie będzie, zbawiony nie będzie…
- Nic nie widzę – poprawiłam moje nowe, dropiate, piękne okulary.
- No tatuaż ma! Tatuaż. Koniec z nim – wyszeptała.
I dodała po chwili:
- Wie pani, widziałam w jakimś czasopiśmie taka pisarkę, czy może dziennikarkę, nazywa się jakoś Górniak czy Hutniak, to ona też ma tatuaż na ręce. Nawet dwa: na prawej i na lewej. I jeszcze włosy różowe, ale nie do końca, nie do końca.
I jeszcze Chutnik przez ce ha - pomyślałam ze zgrozą. Jakaś wpływowa jestem, udzieliło mi się, czy co?
A moja sąsiadka wypaliła nagle:
- Będę się za nią modlić. Bo wie pani, znam taką modlitwę, że jak się pomodlę, to dwadzieścia tysięcy dusz do piekła nie pójdzie! Kiedyś to się cztery razy tak pomodliłam – przerwała na chwilę – to osiemdziesiąt tysięcy ludzi uratowałam.
Była bardzo z siebie zadowolona. A ja sobie pomyślałam, że moja sąsiadka to świnia. Tak sobie pomyślałam. Bo powinna w domu siedzieć i się modlić, a nie tak strasznie tracić czas na głupie podróże autobusem linii 164 przez Aleje.
Może świnia, ale dalej niezmiennie cenię jej intelekt, poczucie humoru i poglądy.

Danuta Czerny-Sikora

 

Joomla Template - by Joomlage.com