obsesjaŚWIĄTECZNE SPRZĄTANIE

Patrzyła z niedowierzaniem. Bez słowa wrzucał do plecaka ubrania, przybory toaletowe.
Jak leci. Nawet specjalnie nie patrząc, co pakuje.
- Odezwę się do dzieci. Wesołych Świąt - wycedził. Nie popatrzył na nią.
- Wybacz, ale już nie wytrę podłogi. Cześć – dodał.
- Cześć – wydukała.
Stała patrząc na „ prawdziwą” choinkę, którą wniósł do korytarza. Przecież nie zrobiła nic złego. Trochę się zdenerwowała, ze nie zdjął butów i naniósł błoto. A wczoraj umyła wszystkie podłogi. Coraz trudniej jej się schylać, a mycie mopem do niczego. Nie dotrze do wszystkich zakamarków.

- Pewnie wróci najpóźniej jutro wieczorem. Nie zrobi mi tego. Przecież Wigilia. Chyba, że…
Oblał ją zimny pot na myśl, gdzie lub do kogo mógł pojechać.
- To niemożliwe. W najgorszym wypadku pojedzie do rodziny. Oni tak trzymają się razem - pomyślała z ukłuciem zazdrości.
- Nie. Nie umyję tej podłogi. Ma wrócić i to zrobić. Nie będę po wszystkich sprzątać - zdecydowała
Bezradnie patrzyła na rozmazujące się czarne ślady na podłodze, które zaczęły układać się w dziwne formy.
- Może to ostrzeżenia runiczne. Jakieś złe znaki - wydedukowała przerażona, a w brzuchu poczuła znajomy, paraliżujący skurcz….

Pierwszy raz usłyszała, ze powinna pość na terapie na III roku. Wybór studiów, to nie było to, o czym marzyła. Szybko jednak zrezygnowała z dziwacznych pomysłów, by zdawać na teatrologię lub filozofię. Mama nawet nie zareagowała, gdy spytała ją, co o tym sądzi. Tylko popatrzyła tak jakoś dziwnie. Ze zdziwieniem, politowaniem, zgorszeniem?
Wybrała Akademie Ekonomiczną.
- Zawsze znajdę jakąś pracę - usprawiedliwiała przed sobą swój wybór.
Przez długi czas wszystko szło według planu. Przykładnie uczyła się i zdawała egzaminy w zerowym lub pierwszym podejściu. Poznała niezłego chłopaka. Mama była zadowolona. Kiedyś nawet przytuliła ją i powiedziała – „ moja mądra, kochana córunia”.

To był bardzo ciężki egzamin. Przygotowywała się solidnie. Jednak dwa dni przed egzaminem w skupieniu przeszkadzały brudne okna. Potem szafki. Drażniły niezbyt białe firanki. Rzeczy w szafie nie były równo ułożone.
Dzień przed egzaminem stwierdziła, że już jest wystarczająco miło, aby wrócić do tabelek, wykresów. Siedziała nad książkami do późnych godzin nocnych. Nastawiła budzik na 7 rano.
Robiąc poranną kawę zauważyła niedomyte kubki. Pewnie złapie od nich jakąś paskudną bakterię, pasożyta, albo inne świństwo i jeszcze się od nich rozchoruje. Gorączkowo rzuciła się do mycia. Soda oczyszczona, ocet. Wszystko naturalnymi sposobami. Bez środków chemicznych, którymi można się zatruć. Jeszcze tylko klamki przetrze spirytusem i może już iść.
Spojrzała na zegarek.
- Boże! Właśnie kończy się egzamin - dotarło do niej.

Otrzymała zwolnienie na tydzień z powodu rozstroju żołądka, ale pani doktor drążyła, wypytywała. O okoliczności, objawy, samopoczucie. Dała skierowanie do poradni zdrowia psychicznego, sugerując, że jej stan jest poważny i terapia absolutnie konieczna.
Zaraz po wyjściu podarła je.
- Co! Ona chce ze mnie zrobić wariatkę, bo lubię czystość. Pewnie sama ma z tym problem - myślała rozdrażniona.
Szybko zapomniała o całej sprawie. Życie wróciło do normy.

Ślady na podłodze nie chciały zniknąć. Tworzyły coraz bardziej przerażające figury.
- Nie. Nie dam się zastraszyć. To nic nie znaczy . Zaraz was nie będzie - z nową energią napełniła wiaderko wodą. Wyciągnęła nową, świąteczną ścierkę do podłogi. Nieskazitelnie białą. Była absolutnie wyjątkowa. Nie dość, że piękna, to nie zostawia śladów, nie powoduje zarysowań. Szybkoschnąca.

I tu miała zakończyć się ta historia. Ale obudziłam się dziś w środku nocy i poczułam, że to nie jest właściwe zakończenie.

Klęcząc na obolałych kolanach, dostrzegła za oknem spadający śnieg. Pierwszy raz w tym roku.
- Muszę go złapać. On zawsze przynosił szczęście.
Chwyciła kurtkę i szybko wybiegła na podwórko. Białe płatki pojawiały się i znikały na wyciągniętych dłoniach. Spadały na włosy i spływały po twarzy razem ze łzami.
Jak dobrze jest czuć. Jak dobrze jest żyć.

Joomla Template - by Joomlage.com