Anusia i Mikołaj

- Anusiu, to boli! Natychmiast puść moje ręce!
Nie płacz proszę, uspokój się i spróbuj wyjaśnić mi o co ci chodzi.
- Nie będę spokojna! Powiedz mi czy to rodzice dają prezenty, czy św. Mikołaj?
Zaskoczona Justyna nie wiedziała co odpowiedzieć córce.
- Anusiu, ja ci to wszystko kiedyś wyjaśnie, na razie ciesz się, że jesteś dzieckiem i to tak przez nas kochanym. Masz dopiero osiem lat.
Ania nadal płakała
- Przez was dzieci się ze mnie śmieją, wołają na mnie „dzidziuś”!

Kolacja już czeka...

Maria siedziała na niskim stołeczku i obierała ziemniaki. Do kuchni wszedł Józef.
- Marynko, obierz dużo więcej!
- Co się stało? - zapytała.
- Poszłem zobaczyć, czy już można sprzątnąć kukurydzę. Chodziłem po polu, nagle wydało mi się, że słyszę kaszel. Rozchyliłem łodygi i... zobaczyłem dziecko! To była dziewczynka, pięcio, może siedmioletnia. Była brudna, jadła surową kukurydzę. Płakała, strasznie się mnie bała!
-  I co zrobiłeś?
-  Położyłem koło niej parę jabłek i gruszek. A i miętówki, dobrze, że miałem w kieszeni. Pokazałem jej zegarek, potem na palcach siedem i że tam przyjdę. No i ugotuj matka sporo ziemniaków i dobrze okraś. I zaparz herbaty. Pójdę tam o siódmej i zostawię w tym samym miejscu.
-  Masz rację stary. Trza ludziom pomóc.

Joomla Template - by Joomlage.com