FridaDiego, Najdroższy,

Ostatnie dni nie były dla mnie dobre. Po tej siódmej już operacji, jest ze mną tak źle, że nie mam siły wziąć pędzla do ręki. Piszę ten list, bo nie wiem, czy zdołałabym wypowiedzieć wszystko, co czuję, o czym tak dużo myślę. Ty jeden rozumiesz mnie najlepiej, więc wiesz, że przemawiać potrafię tylko moją sztuką. Wciąż mnie pytają, dlaczego w kółko maluję swoje portrety.

Pewnie myślą, że to wynik narcyzmu, albo brak wyobraźni. A ja wciąż to samo odpowiadam - na niczym się lepiej nie znam, niż na moim biednym, poturbowanym przez los i choroby ciele.

 Ono jest mi najbliższe. Jest w tym jakaś masochistyczna przewrotność chyba. Na obrazach jestem taka, jaką chciałabym być, dla ciebie, dla siebie. Kobiety mogą być takie piękne, jeśli tylko tego chcą. Wybaczałeś mi romanse z kobietami, o mężczyzn byłeś zazdrosny, choć ja twoje fascynacje musiałam znosić, póki czułam, że tylko mnie kochasz naprawdę. Byłeś miłością mojego życia. Twoją, była rewolucja i sztuka, którą jej służyłeś. Najpierw zakochałam się w mistrzu, potem w rewolucjoniście, komuniście, dopiero później przyszedł czas na człowieka, w końcu męża. Tak bardzo pragnęłam mieć z tobą dzieci, chociaż jedno. Nie dane mi jednak było zostać matką. Te wszystkie poronienia, ten ból, to cierpienie zniszczyły we mnie to, co najlepsze. Zniszczyły również nasze małżeństwo. Ty pocieszyłeś się moją siostrą, czego nigdy ci nie zapomnę i nie wybaczę, mnie pozostały martwe płody na płótnie. Chociaż tak mogłam zatrzymać te dzieci. Teraz, kiedy amputowano mi nogę, myślę, że tak po kawałku pozbawiają mnie cielesności, bo wkrótce już mi pewnie nie będzie potrzebna. Wczoraj napisałam w dzienniku, że odejdę z tego świata bez żalu i że już tu więcej nie powrócę. Najdroższy, jednego tylko żałuję, że tam, gdzie się wybieram idę samotnie. Nie boje się śmierci, tylko samotności. Kochaliśmy się, kłócili, rozwodzili, nawet dwa razy braliśmy ślub. A teraz muszę tą podróż odbyć samodzielnie, bo ciebie tam gdzie idę, nie będzie. Ta myśl ostatnio mnie prześladuje. Nie będzie intensywności, jaką żyliśmy zawsze na krawędzi niemożliwego. Tego będzie mi brakowało. Diego, kochany, zachowaj cząstkę mnie, myśl jakąś życzliwą o mnie i nie pozwól, żebym zniknęła bez śladu. Zawsze będę przy tobie.

                Twoja Frida

 

Ania Okrzesik

Joomla Template - by Joomlage.com