Magiczny Kraków

Kraków jest miejscem magicznym, ale jego magia zamyka się w obrębie plant. Dalej nie sięga. Ulatuje jak sen jakiś złoty...
Kazimierz, uchodzący za miejsce klimatyczne ma swój urok, ale jest nabzdyczony i pretensjonalny.
A tu, urokliwe autentycznie, bez zadęcia, uliczki, zaułki, hejnał z wieży mariackiej, Sukiennice, kwiaciarki, gołębie /z którymi zdjęcie musiało mieć każde dziecko/,śpiewak uliczny, grajek uliczny, biała dama tudzież inni również bez ruchu. Kramy, jarmarki okazjonalne, Piwnica Pod Baranami, Loch Camelot, Jama Michalika, galeria obrazów na murze obok Bramy Floriańskiej.

Ogródki na Rynku, gwar wszechogarniający, a jednocześnie pozwalający przystanąć, usiąść przy piwie, odizolować się i pomyśleć o sprawach mniej lub bardziej zasadniczych. Czas płynie wolno. Sukiennice stoją jak stały, Wieża Ratuszowa także samo, kościół Mariacki i tylko hejnał z wieży mariackiej popędza na chwilę...Jest sielsko, anielsko...


Dysonansem są białe powozy, które swym dostojeństwem i elegancją jakąś austriacką, miały chyba wpisywać się w koloryt miasta. Dla mnie to dysonans. Kraków swą magię zawdzięcza przecież również pewnego rodzaju staroświeckości i przywiązaniu do tradycji. Tęsknię za dorożkami, z których przynajmniej jedna była zaczarowana na bank!, oczywiście razem z dorożkarzem i koniem...
A wieczór w Krakowie? Ach...Skrzący, migotliwy, bałamutny, odurzający, obiecujący uszczknięcie tajemnicy, a z wieży mariackiej...światłem prószy...Ach...

 

Joomla Template - by Joomlage.com