BobiceDETERMINACJA

Jadą we mgle gęstej, że "oko wykol". Starsza i młodsza. Nowym samochodem tej drugiej. Czarno- żółtym tygrysem. Wymarzonym. Uparły się, że muszą tam dziś dotrzeć. Z podjętych decyzji nie wypada wycofywać się. Suną 40 km/h, w kompletnej ciszy. W tych warunkach nie da się szybciej. Wokół żywej duszy. Dojechały. "Helga" informuje miło, że dotarły do celu podróży. Zaparkowały. Brną w zasłonie dymnej, stąpając po czymś oślizgłym.
Mamo- chyba jesteśmy w lesie. Pod stopami mam mokre liście. Czuję, że dotarłyśmy bliżej tego większego, bardziej okazałego. Ten drugi w odległości zaledwie półtora kilometra spacerem. Tak podają przewodniki.
Przy dobrej pogodzie ci bracia jak na dłoni. Patrzą na siebie w sielskim krajobrazie pagórków, łąk ukwieconych i pół.


Kierują się w prawo. Błędnie. Oddalają się. Z powrotem. Co robić? Młodsza - wyjmuje z torby nawigację. Wczytuje Bobolice- Mirów. Głupi sprzęt- nie odpowiada. Pusty ekran. Nagle salwy śmiechu. Mamo- ale heca- przecież "Helga" nie informuje o leśnych ostępach. Kręcą się w kółko jeszcze jakiś czas.
W końcu mgła zaczyna opadać. Wyłania się wąska ścieżyna. Wzdłuż pagórków wilgotne krzaki wyglądają jak zmoczona deszczem psia sierść. Wczesnowiosenny wiatr hula po polach. Przeraźliwy ziąb uniemożliwia prawie marsz. Trochę tam straszno, kompletne pustkowie. Kto w taką pogodę podejmuje trud zwiedzania?
Dotarły do Mirowa. Wyłaniają się ruiny XIV wiecznego zamku zbudowanego przez Kazimierza Wielkiego dziś niedostępne dla turystów ze względu na groźbę zawalenia się ścian. Ich właścicielami od 2006 roku są bracia Laseccy. Obecnie trwają tam prace remontowe. Docelowo zamek zostanie udostępniony turystom. Przewiduje się, że w częściowo zrekonstruowanych wnętrzach powstanie centrum obsługi turystycznej oraz muzeum.
Mirów zaliczony w pośpiechu, wracają już przetartym szlakiem. Niedługi marsz doprowadza je do Bobolic.
Ukazuje się perła architektoniczna na skalę europejską. Na skalistym wapiennym wzgórzu stoi monumentalna budowla. XIV wieczne zamczysko zbudowane również przez Kazimierza Wielkiego, które miało spełniać funkcje obronne zachodniej granicy Królestwa Polskiego. Historia jego, jak całej Rzeczypospolitej przez wieki, była bardzo burzliwa. Przechodził z rąk do rąk targany niesnaskami i konfliktami kolejnych właścicieli. Przetrwał do XX wieku w stanie kompletnej ruiny. Rzucił wyzwanie następnej
rodzinie- Laseckich- obecnych właścicieli.
Dwaj bracia: senator Jarosław i Dariusz, być może, urzeczeni legendą o dwóch braciach bliźniakach, niegdysiejszych właścicielach zamków w Mirowie i Bobolicach, którzy, według podań ludowych, wykopali tunel pod warowniami, aby móc częściej rozmawiać ze sobą bez świadków- postanowili go zrekonstruować. Borykali się przez wiele lat z zawiścią otoczenia i głupotą urzędników. Spełnili marzenie życia.
Marzyły o odwiedzeniu tych miejsc dwa lata. Jakoś zawsze było nie po drodze, więc jak już dotarły to co tam mgła, ziąb i wszelkie inne przeciwności.
Naprzeciw siebie widzą kolejnych, żądnych przygód krajoznawczych turystów. Brną z dziećmi, niestraszna im aura.
Rosół z kołdunami w zamkowej restauracji smakuje ciepłem i bezpieczeństwem. Jest tak dobrze, że powieki zaczynają się kleić. Jeszcze tylko szklanka grzańca, herbata z cytryną, sokiem malinowym, wysłuchanie opowieści starego portiera o historii z piekła rodem naznaczonej nadludzką determinacją i czas wracać.
Przybyły, zobaczyły, zwyciężyły- mgłę, własny strach i słabość. Opłacało się. Nie ma złego czasu na spełnianie marzeń. Wiedzą o tym one, wiedzą właściciele zamczysk.
Zły czas jest niespełnionym marzeniem.

Joomla Template - by Joomlage.com