Mały Królewicz
 - bajka dla Lenki

AM malykrolewiczByły sobie dwie siostry, jedna troszkę starsza od drugiej, a więc druga, ta z rudymi warkoczykami i piegami na nosku, troszkę młodsza. Razem nie miały więcej niż piętnaście lat. Kiedyś, starsza z okazji swoich imienin dostała w prezencie książkę z baśniami J. Ch. Andersena. Od tego czasu ta mała Rudaska godzinami przesiadywała, słuchając czytanych bajek. Od razu pokochała Królewicza z baśni o „Małej Syrence". Mogłaby pokochać Syrenkę, bo to ona była bohaterką i miała wszystkie przymioty szlachetnych postaci. Była śliczna, czuła i miała najpiękniejsze na świecie nóżki. Żeby je otrzymać od morskiej czarownicy, musiała oddać swój mały różowy języczek, a co za tym idzie, stracić piękny głos, którym syreny, wabiły żeglarzy z morskich okrętów na zatracenie.

To wszystko działo się w podwodnej krainie Południowych Mórz. Tam na ich dnie w koralowym pałacu panował Król Wód i Oceanów, w otoczeniu swoich córek. Były to piękne dziewczyny, ale tylko do pasa, w dół od niego - ryby, ze złotą połyskliwą łuską. Kiedy pływały, ich długie włosy wplątywały się w wodorosty, a morską toń rozświetlały im rozgwiazdy. Mamiły i usypiały marynarzy swoim śpiewem, aż tracili rozum i życie w wodnych odmętach. Tylko Mała Syrenka była inna. Uratowała i pokochała chłopca a teraz marzyła, żeby zamiast rybiego ogona, mieć nóżki i być blisko niego. Tak też się stało, dostała parę zgrabnych stópek i straciła głos. Teraz, za nią mówiły tylko jej uczynki, a ona zawędrowała z koralowego pałacu do kamiennego zamku, bo chłopiec był królewiczem.
Na jednej ze stron książki puszyła się jego postać. Miał na głowie aksamitny beret z kolorowymi piórami, krótką kurteczkę przepasaną złotym pasem, wysokie rajtarskie buty i zadowoloną minę. Jedną nogę zgiął w kolanie i uniósł w górę, tak jakby miał ją za chwilę postawić na pałacowej posadzce. Marchewkowa dziewczynka śniła o nim co noc, aż w końcu ubłagała starszą siostrę i ta narysowała jej na kartonie takiego samego, kubek w kubek i wycięła. Teraz dziewczynka pomalowała kredkami jego beret na piękny makowy kolor, kurtkę na złoty, na niej powiewała błękitna pelerynka, a szerokie zielone spodnie luźno opadały na wysokie buty. Uśmiechniętą twarz okalały złote loki. Gotowe. Wyglądał jak senne marzenie. Unoszony jej ręką przechadzał się między porcelanowymi talerzami na stole, zaglądał do filiżanek, aż w końcu zmęczony przysiadł na brzeżku cukiernicy. Wtedy Marchewka zauważyła, że cały ten czas trzymał uniesioną w powietrzu zgiętą nogę. No cóż, nic się z tym nie dało zrobić. Taki był i już. Następnego dnia nie znalazła go na stole ani wśród książek. Szukała długo, na nic. Gdzieś się zawieruszył. W końcu pomyślała, że może jest w krainie bajek. Tego wieczoru udało jej się tam dostać. Pamiętała, że należało poczekać aż na niebie ukaże się księżyc, a drzwi do pokoju rodziców w jego świetle urosną tak, że nie będzie mogła dosięgnąć złotej klamki. Wtedy uchyliła je po cichutku i zerknęła zza purpurowej kotary... Był !
AM malykrolew2Na zamku rozpoczynał się bal. Sala tronowa z orkiestrą i tłumem dworzan była rzęsiście oświetlona. Królewicz obchodził swoje zaręczyny. No cóż, nie pokochał małej Syrenki, chociaż tak bardzo tego pragnęła. Stała teraz z oczami pełnymi łez, w błękitnej i lekkiej jak morska bryza, sukni. Na swoich ślicznych nóżkach miała złote pantofelki. Na środku sali oczekiwała królewicza narzeczona. Uśmiechnięta w białej koronkowej sukni, trzymała w ręce różę. Orkiestra zagrała walca, królewicz chciał zbliżyć się z wdziękiem, posuwiście. Ale to wszystko na nic, przeszkadzała mu jego zgięta, papierowa noga. Próbował podskakiwać na drugiej. Wtedy pióra trzęsły się komicznie na aksamitnym berecie, but szurał podeszwą i wszyscy zobaczyli karykaturalne książęce podrygi. Narzeczona z niesmakiem odęła usteczka, zdeptała różę i obróciła się plecami. Powiał wiatr, drzwi cichutko zatrzasnęły się, jednak zanim to nastąpiło, w ostatniej chwili Rudasek zobaczyła pełne miłości spojrzenie Syrenki, ale czy papierowy królewicz je zauważył ?

 

 

 

Joomla Template - by Joomlage.com