Aforyzm „Sen i śmierć to bracia bliźniacy” Homer
Anna Nowińska 04.02.2022

     Wyszłam ze snu. Śniłam? Czy zapomniałam? Zbyt krótki sen. Natłok myśli , przeczucie. Świadomość. Jestem. „Życie dzieje się.”
Zamknięte powieki. Pragnienie. Po obłokach mknąć.. .Nurzać się w pierzu chmur... Niebieski sufit leniwie zmienia kształt... Kotłuje się granat burz. Pomarańczy błysk. Świt. Przeżyć nowy dzień.

W ramionach świat. Dar. Moje ciało. Tętna puls. Dotyk. Zapach. Kolor słów. Ciepło myśli. Smak. Uniesienie chwil. Śpiewać radości pieśń. Chwilo trwaj.
Po szybach płacz. Liczy dachówki wiatr. Za oknami gną się gałęzie drzew. Wysoko wśród szarych chmur krąży ptak. Jeden , drugi…. Wolność rozpiętych skrzydeł. Nie zraża ich szaleństwo burz. W odsłonach tętni świat.

Moje fascynacje
„ Historia Parlamentaryzmu Pierwszej Rzeczpospolitej „
Unia Polsko-Litewska z 1569

„ Już Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie jest jedno nierozdzielne i nieróżne ciało, ale także nieróżna ale jedna spólna Rzeczpospolita, która się z obu państw i narodów w jeden lud zniosła i spoiła.”

1 i 4 lipca 1569 roku to daty niezwykle istotne w historii polskiego parlamentaryzmu. Wtedy to bowiem na Sejmie Walnym Unijnym w Lublinie podpisano, zaprzysiężono a następnie król Zygmunt August ratyfikował akty potwierdzając dzieło zjednoczenia Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego w jeden organizm polityczny nazwany Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Podstawą powołania Rzeczpospolitej było porozumienie pomiędzy stanami Korony i Litwy nazwane Unią Lubelską.

…”za przedwczoraj trwa….”

wczoraj, dziś , zatarte kontury

czy i za jutrze będzie wczoraj, dziś

twój, mój, obok czas,

nie rozpaczaj , że tak szybko płynie

i że to tylko mgnienie muśnięte w pamięci


emocje które kiedyś racą strzelały do gwiazd, wyblakły

ale i dziś gdy wspomnisz kolorowy zachwyt

pamięć nagle rozwija szkarłaty otwiera szkatuły woni , blasków i ty w nich trwasz

V.  MAJOWE WSPOMNIENIA


Rano obudził ją zapach bzu dochodzący z ogrodu. Wtuliła twarz w kiście mokre od nocnej rosy. O lat tak witała się z majem, z bzem i wspomnieniami. Przez myśl przemknęła fraza z młodości . „Zakochać się w maju ”. Dzisiaj mogłaby wydawać się dwuznaczna. Ale wtedy, tęsknoty ,marzenia o miłości idealnej skrywane przed wszystkimi stanowiły istotną część nastoletniego życia. Najdłużej kochała się w Recie Butlerze. Od kiedy przeczytała „Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell to do matury była pod jego urokiem. Obrazy z kart rozsypującej się książki wryły się w pamięć na zawsze. A szczególnie spotkania Scarlett i Retta w Tarze i Atlancie. Rett ideał jej mężczyzny. Piękny, silny, inteligentny. Wyobraźnię dopełnił film. A Clark Gablle był punktem odniesienia w wyborze obiektu młodzieńczych marzeń.

Skarby komory

09.03.2021

Anna Nowińska

Ciężkie, okute ćwiekami drzwi stały zawsze pod kluczem. Prowadziły do komory. Budziły respekt. Za nimi mógł kryć się skarb albo tajemnica. Nie znała zaklęcia by przestąpić jej próg.
Kiedyś się tam znalazła. Niskie, południowe słońce jesieni rzuciło światłem w obszerne wnętrze. Ze ściemniałych bali ścian bił spokój i powaga. Do ciszy komory dołączyła swoje milczenie. Zatrzymał się czas.
Wzdłuż ścian stały jasne, drewniane sąsieki. Piętrzyły się w nich ziarna zbóż. Wziąć garstkę pszenicy, żyta, owsa, podrzucić w górę. Sypało się w powietrzu złoto, srebro miedź. Cichy chrzęst. W nozdrzach zapach słońca, skwar, lipiec, sierpień, wiatr. Sucha pieszczota rąk.

Sukienki - Prezenty 

Zamknąć oczy. Wypowiedzieć zaklęcie. Malinowa, zielona, pomarańczowa, łączka, kratka. Tańczą znów przed nią. Pierwsza sukienka była w kolorze malinowym. Cieniutka wełna miękko otula ciało. Góra dopasowana, dół rozkloszowany. Kiedy się zakręciła, ruszała za nią. Jak założyła do niej białe rękawiczki i haftowany kołnierzyk poczuła co to znaczy elegancja. Z nią łączy się pamięć „wiosny”. Pierwszy koszyczek do Święceń Wielkanocnych , pierwsza majówka, pierwszy kaczeniec. Rozstała się z nią z płaczem kiedy nie mogła wcisnąć się w ciasny gorset .

Pożądanie
sierpień 2019

Weszła z sierpniowego upału przez rozwarte drzwi hotelowej recepcji .Jej wzrok przykuł szklany wazon. W nim czerwono – bordowa piramida z jabłek . Perliły się na niej krople wody w których odbijały się promienie słońca . Przyciągała jak magnez, przywołując skojarzenie z ochłodą , czystością, deszczem, wiatrem. Ewa przełknęła ślinę przez wysuszone gardło . Jakaś żądza pokierowała jej wyciągniętą ręką w kierunku piramidy. Proszę się poczęstować usłyszała głos recepcjonistki. Chłodny, twardy, bordowy owal schłodził rozpaloną dłoń . Wtopiła zęby nurzając się w wilgotnej słodyczy.
Cierpka słodkość soku spływała po spierzchniętych ustach . Zapatrzona w piramidę sięgnęła po następne jabłko już bez zachęty ze strony recepcjonistki . Paradowała z nim po holu rozgryzając z lubością miąższ.
Nie masz za grosz wstydu usłyszała przyciszony głos Adama.

Szczęście       

Słoneczne niedzielne popołudnie .Zegar katedralny wybił dwa takty. Zatrzymała się na wprost krypty Srebrnych dzwonów.
Zalane słońcem Wzgórze Wawelskie. Zaproszenie do spaceru, rozmyślań, radości . Wawel , sanktuarium narodu, świadek jego tysiąc letniej historii . Dziś dostępny dla wszystkich. Ale nie zawsze tak było. Przez 50 lat trwał w okowach cytadeli austriackiej. Był niedostępny po stłumieniu przez Austriaków powstania krakowskiego z 1846 r . Dopiero w okresie od 1903 r do 1911 r rozpoczął się proces zwracania go narodowi.
W pamięci utkwiła jej kwota 3.000.000 guldenów którą Kasa Miejska Krakowa wyasygnowała na wykup budynku szpitala z rąk armii Austriackiej.
Pod zaborami tylko Katedra była symbolem państwa i depozytariuszem narodowej historii, pamięci i wolności pogrzebanej po rozbiorach Pierwszej Rzeczpospolitej.

Jaśmin. Lipiec 2019

Obudziło go szczekanie psa. Trzecia w nocy. Wstał by go wyprowadzić. Zdziwił się bo pies popiskując drapał drzwi wejściowe zamiast ogrodowych używanych do nocnych spacerów . Usiłował zmusić go do wyjścia nocnym szlakiem. Bestia zaparła się na tylnych nogach warcząc na niego nie wiadomo dlaczego. Co go tak ruszyło. Kot, kuna, lis, czy sarna . Nie zaryzykował wyjścia bo nuż się wyrwie i szukaj wiatru w polu po całym Zwierzyńcu. Jakimś cudem wciągnął psa z sieni do pokoju. Zapalił światła by z wnętrza domu zobaczyć co się dzieje na zewnątrz. Otworzył drzwi. Uderzył go ogrom księżyca na niebie. Wzrok jego padł na podciągnięte do tułowia nogi a później tułów oparty o nierozwartą kwaterę drzwi. Głowę kryła kapuza. Zaniemówił by po chwili wykrztusić. Co pan tu robi ? Proszę stąd odejść Tam jest furtka otworzę, panu.

Lustro

Rozalia stała w obcej łazience i nagle ostry błysk marcowego słońca padł na lustro i odbitą w nim twarz. Cienkie, grube, poziome, pionowe, skośne linie krzyżowały się na niej pod różnymi kątami orząc ją głębokimi bruzdami . Wygląda jak mapa geodezyjna albo popękany konar starego drzewa z naroślami pomyślała. To nie mogła być jej twarz, której nauczyła się przez kilkadziesiąt lat swojego życia. Dziś patrząc na nieznane jej odbicie w obcym lustrze poczuła się niepewnie. Rozglądnęła się ale obok niej nie było nikogo. Przecież nie mogę być taka brzydka i stara. Może to obce lustro drwi z niej i to teraz kiedy czeka na Marka i zależy jej na wyglądzie.

Szczęście

Wyczarujemy czarodziejski napój - powiedziała Ania, dwunastoletnia blondwłosa czarodziejka, prowadząc niespełna siedmioletnią Basię do tajemniczej kuchni tajemniczego domu, do którego prawie nie wchodziły dzieci.

Rozerwała papierową torebkę z wizerunkiem pyzatego kucharza w wysokiej czapce na głowie, śmiejącego się do dziewczynek.

Rozstania

- Widzi ją pani. Stoi na wprost na złość mnie. Ostatnio zajęła nawet moje miejsce. Wie pani, że od lat tu stoję - powiedział Marek.

- A co z rozwodem zapytała Maria?

- Już po rozwodzie. Jeździ po świecie z tym swoim. Kilka razy do roku.

- Ma pan kontakt z dziećmi?

- Mam zakaz zbliżania się do nich na odległość.  Wie pani jak to boli? Moje dzieci. Nie mieć praw rodzicielskich? Co z nich wyrośnie? Pocieszam się, że bliźniaki łatwiej znoszą rozstania rodziców.

- Może się dogadacie?

- Jak, gdy chce mnie puścić z torbami.

1. Zaskoczenie

Zamigotało czerwone światło przed przejściem. Nie dobiegła. Patrząc bezmyślnie na ciąg samochodów sunących Alejami Trzech Wieszczów usłyszała cmok, cmok, cmok…
Odwróciła się. Odrywając się od stoiska z obwarzankami w jej kierunku szedł niski, szczupły facet w nieokreślonym wieku.

Ale fajne buty. Lubię takie z frędzelkami. Gdzie je pani kupiła?

Nie pamiętam - odpowiedziała zaskoczona.

Na Rynku rwanie murowane.

Przez te buty?

E nie. Całość super. Nogi, wcięcie, czapa. Ale buty ….
No, no, no. Zbliżył do ust zwiniętą w trąbkę dłoń wyrzucając ją w przestrzeń. Cmok, cmok, cmok...

Gorycz

Co słychać - zapytała Aga?

Pozbierałam się po rozwodzie -  odparła Gośka.

Jaki ci Stach postawił zarzuty?

Alkoholizm, brak opieki nad dzieckiem, zdradę.

A co orzeczono?

Rozpad związku z mojej winy.

Miał dowody?

Miał świadków, fotografie, filmy. Ja przyznałam się do wszystkiego. A moja adwokatka wzięła jeszcze jego stronę.

Jest szansa byście wrócili do siebie.

Żadnych. Upokorzył mnie. Ja nie zostałam mu dłużna.

A co z chorobą?

Sylwester

Ustalili wspólnie, a przynajmniej tak mu się zdawało, iż przed telewizorem spędzą razem ostatni wieczór roku. Dobrze zapowiadał się Sylwester w TV 1 i 2 . Szampan, a później wręczy jej bilety. Gdy kończyli poranną kawę zaskoczyła go. 
- Za trzy godziny mam samolot do Rzymu. Taksówka już czeka - powiedziała wstając. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Wracam za tydzień.
Wyglądała na ożywioną. Jak zwykle zadbana bez zarzutu. Zastanawiał się co się stało. Tak nagle zdecydować się wyjazd. Nie wyjaśniła ani jednym słowem dlaczego. Czy ma kogoś - zadał sobie pytanie. Księżniczka to ona była. Pozwalał jej na to. Rządziła nim jak chciała. Ukochana córeczka tatusia. Rozpieszczona, apodyktyczna, niezależna w sądach i zachowaniu. A do tego piękna. Podziwiał jej żywotność i nieokiełzany temperament. Nie przykładał wagi do jej fochów, teatralności.

Wigilia

Przyuważył go kilka lat temu. Zaniedbany, nieogolony. Utykał na prawą nogę. Bardzo szczupły, krótko obcięte włosy, oczy krótkowidza. Szedł w tym samym kierunku na wzgórze. Zawsze sam. Wreszcie odważył się zapytać.

Gdzie pan mieszka?

Popatrzył na niego zdziwiony ale uśmiechnął się. Jasne spojrzenie.

Od miesięcy nikt tu do mnie nie zagadał. Mieszkam na wzgórzu. Widok na ogród. Na głowę nie kapie. Mam książki. Wykapię się na basenie. Zjem u Kapucynów. Wolność. Może znalazł by się jakiś kąt.

Pomogę - zadeklarował.
Do schroniska nie pójdę. Na odwyk też nie. A kto by potrzebował starego dziada.

Żywioły

czarne rumaki prują przestrzeń

rozrzucone wędzidła

złowrogi dans

huk tysięcy bomb

drży niebo

ogniste miecze tną czerń

fontanny iskier

rozpisany na partyturze złowrogi sen

oświetlona ziemia

zatrzął się w posadach świat 

drżące ręce obejmują świecę

migoce płomień

szept wypełnia świat - Pod twoją obronę uciekamy się 

spływa spokój

ustępuje lęk

            Anna Nowińska

Śmiech

Złapała się za głowę - 19 –ta. Zasiedzieć się aż tak w pracy. Jeszcze ten dzwonek. Któż to może być. Otworzyła.

- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - krzyknęła pani Ela. Przebiegła szybko korytarz kierując się do szatni.
Co się jej stało, przemknęło jej przez myśl. Kiedy weszła za nią na salę usłyszała:
- Czyżby dzisiaj wszyscy zaspali czy komunikacja?

- Co się stało - zapytała ją dusząc śmiech.

- Zaspałam. Pierwszy raz od dziesięciu lat. Jak zobaczyłam, że szósta to nie łyknęłam nawet herbaty. Wystrzeliłam tak jak wstałam. Ledwo dobiegłam do autobusu kiedy ruszał. Kawa postawi mnie na nogi. Do tego ten upał.

- Proszę niech pani kończy kawę. Muszę już wyjść. Proszę iść. Zabieram się za swoją robotę.

ŻONA

Spotkałam pana żonę. Wygląd na milion dolarów. Powiedziałam jej to. Wie pan co usłyszałam „ to miłość ”. Szczęśliwy pan?

Żartuje pani. Wyglądać to ona wygląda ale roztrwoniła majątek. Żeby choć sama…

A na co poszło?

A wiem to na co. Nosi się z jakimś fagasem. Piętnaście lat młodszy. Przepisała na niego wszystko. Dom po rodzicach, mieszkanie. Palcie licho to było jej.
Współczuję panu. 

Ale najgorsze, że nabrała kredytów. I to pod zastaw domu. Nazbierało się tego z odsetkami pół miliona. I jeszcze wyczyściła konta z akcji, obligacji, dwadzieścia lat oszczędności. Przychodzą wezwania komornicze.

Spotkanie po latach

   Umówiły się w Galicyjskiej. Znały ją ze zjazdów maturalnych. Tutaj co pięć lat obserwowały jak dojrzewają. Żadnych zaskoczeń. Studia, praca, mąż, dzieci. A dzisiaj… Dzisiaj miały spotkać się po trzydziestu latach z Irminą, o której nie wiedziały nic.

- Za tym kryje się - tajemnica powiedziała Anna .

- Jak nawiązałaś z nią kontakt - dopytywały Tereskę.

Mój mąż przed tygodniem odebrał telefon:
- Jakaś Irmina stoi pod bramą i mówi że do ciebie. Znasz ją?
- Otwieraj, zlatuję na dół - krzyknęłam.
Na półpiętrze rzuciłyśmy się na siebie. Zgubiłam nawet jednego buta. Przegadałyśmy noc jakbyśmy rozstały się wczoraj. Zmieniła się ale poznałabym ją nawet za sto lat.

I nagle wszystko pojaśniało

Rozpamiętywała każdy szczegół kłótni, która przed chwilą ucichła.

- Coś ty cały dzień robiła? Ani obiadu, wszędzie bałagan, list nie odebrany - mówił podniesionym głosem. 

- A co ja jestem twoją kucharką i sprzątaczką, nie mówiąc już o odźwiernym - wychrypiała. Wynoszę się i to natychmiast - krzyknęła. Pakowanie, szło opornie, tłumiła płacz. Rok po ślubie i awantura ale ……… czy warto odchodzić tak od razu i bez słów.

Usłyszała otwieranie drzwi a potem głos - wybacz, to się już nie powtórzy …..
Poczuła jego ręce na ramionach. Na prawym przedramieniu zalśniła bransoleta, była jak słońce i nagle wszystko wokół pojaśniało. 

Anna Nowińska

Siwy – dialog

Co słychać zapytała Aneta?

Żyję jakość - odpowiedziała Maria.

A co u Siwego?

Znów ją sprowadził. Kłócą się, klną. A później kochają. Takich przekleństw toś nie słyszała.

Pracuje gdzieś?

Gdzie tam. Żyją z jej renciny. A raptem tego kilka stówek.

Pije?

A jeszcze jak. Żadnej roboty się nie ima. A jak chwyci fuchę to do pierwszej wypłaty. Do tego rządzić by chciał. A kto sobie na to pozwoli?

A ona pije?

1Odejścia - powroty

Odejścia

Sprzątnij chociaż środkiem, błagam. O dziwo głos Michała nie irytował jej. Luminal działał.
- Daj pięć minut i będzie porządek - powiedziała spokojnie Jaga szepcząc pod nosem „ już na zawsze”.

- Kto to może dzwonić - zapytał?

- To do mnie, otworzę - odparła Jaga . - Proszę zabrać walizki - powiedziała taksówkarzowi. Za kilka minut będę na dole i podam Panu adres.

Zamurowało go.

Zaskoczenie I

Czarna skóra opinała potężny korpus. Dziecinna gawroszka w czerwone groszki na wygolonej głowie współgrała z czerwonymi wypustkami na spodniach. W uszach kolczyki, na szyi i na nadgarstkach łańcuchy.
Brakuje tylko Harleya, szosy i wiatru w uszach, pomyślała z tęsknotą.
A on kluczył pomiędzy regałami sklepu. Sznurówki balansowały wokół wielkich niezasznurowanych buciorów.
- Oby mu się tylko nogi nie zaplątały – pomyślała, patrząc z troską na obieżyświata. Zobaczyła go powtórnie, kiedy zatrzymał się obok niej. W ramionach ściskał sałatę, brokuły, ananasy, melony.

Rozstania

Był czerwiec. Upalne popołudnie. Czekała na gości. Telefon .Nie przyjdziemy. Dawid wyjechał Zabrał dziewczynki do rodziców, na wieś powiedziała Aga . Na wakacje zapytała Lidia? Niezupełnie. Przedwczoraj usłyszał od zachrypniętej Gibi„ weź dziewczynki i wyjedź. ”Mam szansę ułożyć sobie życie na nowo .” Spakował rzeczy i wyjechali. Nie mogła uwierzyć. Co z nimi będzie zapytała Agi ? Małe są. Nie wiedzą jeszcze o co chodzi. Choć Ala od jakiegoś czasu uważnie przyglądała się matce. Ale Ola i Maja skupione na sobie jak to bliźniaczki nic nie kojarzą . Przed oczami miała twarz Gibi na tle ogrodu sprzed roku.

Umiał zaskakiwać. / barwny, ekscentryk, egocentryk, czar/

„Kochać życie na dobre i złe, nie stawiać mu żadnych warunków” to motto artysty. Żył zgodnie z nim, kochał kobiety, dużo kobiet, cygara, wytworne stroje, dobre wina. Smakował świat wszystkimi zmysłami. Motyl, ptak? 25.04.1945 r odbyła się I-wsza konferencja ONZ w San Francisco. 50 państw członkowskich podpisało kartę ONZ. Uświetnić wydarzenie tej rangi mógł tylko on.
Stanął przed publicznością. Czarny frak, białe włosy jak skrzydła ptaka uniesione ku górze. Kolorowe flagi PIĘĆDZIESIECIU PAŃSTW założycieli ONZ na scenie .Delegacje państwowe. Rzut oka na publikę. Przed gremium stanął sybaryta, kosmopolita, wdzięk, czar, magnetyzm, maestro. Król życia. Jeden na wprost między narodowej machiny układności.

Kobieta, kobiety tajemny świat w którym każda jest inna

Ewa – pramatka

Powstałaś z żebra Adama. Krew z jego krwi, kość z jego kości. Owiana tchem Jahwe. Wolna, wolna, jak wolny może być tylko człowiek. Królewna z Raju. Naga. Niewinna i grzeszna. Kusicielka.„Femme fatale”. Złamałaś zakazy. Czy widziałaś przyszłość. Czy próżność wzięła górę nad rozwagą. Czy ciekawość poznania nowych światów kierowała tobą ? Wygnana z raju zmieniłaś nasze przeznaczenie. Pierwsza ziemianko, poznałaś trud, ból, łzy i ciernie. Pramatko ty kolonizowałaś ziemię.

Rozmowa

Kto u was dziś gościł - zapytała Genia

Studentka i policjant. Bardzo młodzi. Oczu od siebie nie odrywali, a mówili o niewierności - powiedziała Magda.

Nie wydawało ci się to dziwne? 

Nie. Byli przeźroczyści jak ta szyba, w której odbijają się kałuże po wczorajszym deszczu. Wzruszyłam się nawet patrząc jak tak stali w ciszy trzymając się za ręce. Dywan kwiatowy rozsypany u jej stóp. 

Może to były oświadczyny?

Może, choć jak żyję takich oświadczyn w hali dworcowej nie widziałam. 

Nożyczki

Po co mnie tu sprowadziłeś? Masz już cały harem! Wszystkie jak żylety!!!. Na każdy dzień inna. A do tego jak tańcują? 

Modrzejewska – osobowości – arystokratka

Jedna z najpiękniejszych kobiet na świecie drugiej połowy dziewiętnastego wieku. Jej portret pędzla Tadeusza Ajdukiewicza wprawia mnie w zachwyt. Twarz, oczy strój olśniewają. Artysta artystce na potrzeby powstającego Muzeum Narodowego w Sukiennicach. W 1879 r zjechały do Krakowa tysiące Polaków z całego świata.

Kolejka

8 rano. Mokra jezdnia. Błysk oka odciągnął jej uwagę od czarnego asfaltu. Nie, nie to niemożliwe...
Kolejka ,długa kolejka.. To nie czasy na kolejki…. Za darmo dają…
A może casting do filmu.
Łaźna dla bezdomnych.
Promocja za 1 zł przejazdy, przeloty… Zaintrygowała ją to. Po godzinie wróciła.

Z daleka widać było kolorowy tłum. Pulsował wzdłuż i wszerz. Najwięcej było kobiet. Młode dziewczyny, panie w średnim wieku, posiwiałe starsze. Było też kilku mężczyzn. Różnie ubrani. Jedna z kobiet za rękę trzymała nawet małe dziecko.

e1cEmocje.

Stanęła na górze , poniżej rozległa panorama wsi i miasteczka znana jej od lat. Wokół nikogo. Biały pięćset letni Kościółek zamknięty w okole ceglanych murów obronnych w cieniu starych lip milczał. Pamięcią zawładnęły obrazy z przeszłości .
Odpust na św. Annę. Procesja. Niosły się wysoko umajone feretrony świętych w rękach krakowianek. Słońce tańczyło w cekinach gorsetów. Dzieci w sukienkach komunijnych sypały kwiaty . Dywan z kwiatów , zapach lip w trzydziestostopniowym upale …

Wakacyjna miłość

  Uchodziła za najpiękniejszą w rodzinie. Srebrzysta blondynka, lekko falujący jedwabisty włos do ziemi, ufne czarne spojrzenie wielkich oczu. Mały nosek. Absolutna piękność. Budziła podziw wszystkich. Nikt nie mógł się z nią równać. Do tego ta jej pewność siebie a zarazem delikatność. Wzruszała nas. Swoją wolność demonstrowała na każdym kroku. Biegając po całym ogrodzie, nie zwracała uwagi na okazywany podziw sąsiadów zainteresowanych bliższą znajomością. Aż przyszedł taki dzień. Za ogrodzeniem pojawił się on. Tkwił nieruchomo i patrzył. Jakiś nieśmiały ? Czyżby niemowa? Zobaczyła go. Zapatrzeni w siebie w milczeniu trwali po obu stronach płotu. Mijały minuty. Wyglądali jak domino. Ona perłowa blond on czarny jak noc. Nie poznawałam jej. Czym ją ten obwieść zafascynował? Brzydactwo, czarne, chude, sama kość. No, na taki mezalians nie pozwolę.

Szkice historyczne

Wielkie postacie naszej historii

KW
Król Kazimierz Wielki
i Królestwo Polskie jego doby

                      RUINY
Jeżdżąc po kraju napotykam ruiny gotyckich zamków. Jedne malownicze, dźwigają się z wielowiekowego upadku. Inne okaleczone, opłakują w samotności swój rozkład. Większość pochodzi z czasów Kazimierza Wielkiego. Wybudowane przez króla lub z jego inicjatywy.

kam przybylown
Kazimierz Dolny nad Wisłą

Refleksy pamięci, maj i lipiec 2017
Pobyty w Kazimierzu Dolnym Nad Wisłą były zazwyczaj krótkie. Program: Góra Trzech Krzyży, Zamek, Wieża, Fara Kazimierska, pw. św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja Apostoła, Kościół św. Anny, kościół Reformatów. Rzut oka na spichlerze w trakcie wjazdów czy wyjazdów. Rynek ze studnią, renesansowe kamieniczki, Muzeum Nadwiślańskie. Na rynku jak zwykle ruch. Wycieczki, zespoły ludowe. Można było siedzieć godzinami słuchać orkiestr i grajków ulicznych . Na straganach moc kogutów, drożdżowe, piernikowe, z cukru w kolorach tęczy. Włóczęga po licznych galeriach, sycenie się obrazami wypełniającymi całe przestrzenie ścian.

DSCF1148GRÓD JAŚMINU

2 czerwiec . 2013 r

kilka pięter jaśminu uniosło ramiona

odsłaniając kaskadę rozkwitłego kwiecia
wirują maleńkie serduszka
pląsają koronki filigranów
rozsypane złote pyłki lata

obłoki płatków uniesione wiatrem
haftują zieleń mozaiką bieli
rozsyłając słodycz lata

Babcia
Na dzień Babci    22.01.2013

Drobna z chabrem wyblakłym w bystrym oku
szła do obór i stodół o brzasku i zmierzchu
ścieliła słomę, obrok rozdzielała ,
czesała grzbiety krów, gładziła wymiona
poiła ciepłym mlekiem dzieci z pienistego skopca
z bydlątkiem bożym co miało imiona ,
Malina, Krasula ,Czarna oraz Malwa dzieliła się
różowym opłatkiem na radosne Święta
mówiąc o każdej to żywicielka
z chustką pod brodą lub w tyle związaną

gdy ozime zboża wschodziły w zagonach w marcowym słońcu
gładziła wiotką zieleń co kładła się wiatrem
stojąc na miedzach w niedzielne południa
mówiąc bądź pochwaloną

chleb1Bochen
Kraków 24.12.2013

po bielonych izbach
z świętymi obrazki
niosły się zapachy z chlebowego pieca ,
zza drzwiczek poczerniałych sadzą
strzelał ogień , syczał żar
w kącie ,na warcie
gruby pogrzebacz stał,

zamoscMoje fascynacje – Zamość
Maj 2017 r.
Część druga

   Wyremontowane podziemia Ratusza snują opowieść o smutnych losach więźniów caratu. Najsłynniejszy z nich to Walerian Łukasiński osobisty więzień cara, w carskich więzieniach przesiedział 46 lat w tym kilka w zamojskim tracąc wzrok w ciemnych mokrych kazamatach. Mimo kilkakrotnych ułaskawień nigdy nie wyszedł na wolność. Historia jednostki przez którą można opowiedzieć historię państwa, miasta, społeczeństwa. W Muzeum w dawnych kamienicach ormiańskich zdeponowana historia miasta i regionu. Najważniejszy dokument – przywilej lokacyjny miasta z 1580 r wydany przez kanclerza Jana Zamojskiego za zgodą Senatu i Sejmu Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.

Zamosc3Moje fascynacje – Zamość
Maj 2017 r.

Część pierwsza

     Zamość - miasto i twierdza Rzeczpospolitej w czasach wojny stworzona myślą i wolą jednego człowieka Jana Sariusza Zamojskiego. Wizja, odwaga, upór tworzenia dzieł mierzonych na wieki, służących przez wieki, budzących podziw ówczesnych i potomnych, to przymioty umysłów wykraczających poza czas w którym przyszło im żyć. Do tego umiejętności wprzęgnięcia do swoistej „ Idei Fix „ - wybitnych twórców epoki z różnych krajów , nacji, religii i odmiennych profesji, identyfikujących się z naczelną ideą twórcy to cecha człowieka renesansu jakim był pierwszy Ordynat Zamojski. Człowiek myśli, czynów. Polityk ,doradca królów, zwolennik silnej władzy królewskiej służącej wzmocnieniu państwa i dynastii.

„Chleb „słowo jedno z najprostszych a tak wiele skojarzeń”
Maj 2017 r

AlbertSanktuarium „Ecce Homo” św. Brata Alberta w Krakowie. Na bocznej ścianie obraz świętego. Szary strój franciszkanina, w ręku rozłamany bochenek chleba. To oręż do walki z nędzą ludzką. Łamać chleb tak by wystarczyło dla wszystkich to symbolika daru, dobra, solidarności i oddania. W jej duchu poświęca życie potrzebującym, chorym, cierpiącym, ubogim. Bezdomni, głodni, sieroty, starcy, samotni stają się jego podopiecznymi. Dzieli z nimi los oddając się im całkowicie. To jego powołanie. Zbiera bezdomnych z ulic, zamieszkuje z nimi, oddycha tym samym powietrzem, śpi na takich samych pryczach w miejskich ogrzewalniach, dzieli się tym samym chlebem który sam spożywa.

angel gifOpowieści Wigilijne 
grudzień 2016

Jest, jest pierwsza gwiazdka na niebie, wołały dzieci biegając po domu. Wreszcie dały upust energii , tłumionej napominaniem dorosłych „jaka Wilia taki cały rok”.
Domownicy milcząc wpatrywali si w niebo by później zbliżyć się do stołu na którym bieliły się opłatki. Światło świec i skry z popielnika rozmigotały cienie na ścianach i suficie.

4Synaj

GÓRA SYNAJ

Minęła północ . Migotliwy wąż świateł , wznosi się ku Górze. Przenikliwy ziąb przeszywa rozpalone ciało. Ciszę przerywa tylko oddech. Rozgwieżdżone niebo, księżyc, wydobywa z ciemności kontur kamiennej drogi. Poza nią gdzieniegdzie przepaść. Wielki i mały wóz wydaje się taki bliski. Przy wsparciu obu rąk można pokonać 750 bystrych schodów - w samotności, bólu, lęku. Z każdym stopniem ustępuje niemoc i chaos myśli. Bieżące sprawy i uwikłania bledną w obliczu wszechobecnej potęgi . Spokój ogarnia umysł i ciało. Pyłek wszechświata w kręgu żywiołów. Szczyt pogrążony w ciemności na wysokości 2285 m milczy. To mój cel.

 Rzym Rzym
  W połowie stycznia 2016 byłam przez kilka dni w Rzymie. Mój trzeci pobyt różnił się od poprzednich. Krótki, bez przewodnika, w zimie, deszczu i wcześnie zapadającym zmroku. W programie nie było muzeów, wieczornych spacerów, biegu; by zamknąć naładowany od rana do wieczora program.  Znalazł się natomiast czas, by oprócz najważniejszych zabytków zasmakować też w niespodziankach. Wyjazdowe spotkanie przyjaciół bez programu jakby nie liczył się czas. Był czas na refleksję z wcześniejszych pobytów, spotkanie z polonikami, smakowanie kuchni i piwnic rzymskich według własnego wyboru, nocne rozmowy.

sadPrzemijanie. Ogród

Posadzono je wzdłuż parceli w równych odstępach zanim się tu pojawiła. Rosły szybko jak to stare odmiany. Widać było dobrą rękę ojca. Zgrabne, rozłożyste pełne kwiatów i owoców jabłonki, śliwy, grusze, czereśnie, szklanki przedzielone krzewami otaczały dom stykając się koronami. Latała po nich. Sięgała odległych golic. Na początku choć taka drobna była największym z ptaków. Miała może z osiem lat. Później ginęła w ich gęstwinie. Z biegiem czasu ostrożnie jak kot ważyła ciężar. Za przyjemność wtulania się w zielone suknie labiryntu skrywające owoce płaciła daninę, otarć i krwi. Warto było. Tu była wolność, wyobraźnia i poczucie wyższości.

walcWALC

W strojnych sukniach, koafiurach
czarnych frakach i lakierkach
brylantyną pomazani
usztywnieni w wąskich taliach
płyną, płyną jak anieli,
torsem
przyklejeni do swych dam
raz się wznoszą by znów opaść
eterycznie, artystycznie
w rytmie taktu ¾,
kroki równe na podeszwach,
wir i obrót w lewo, w prawo
szybkie tempo bez zawrotu głów
kołujące suknie pań krążą, krążą
w karuzeli, wokół sali wokół osi
nie broniąc się przed bliskością ciał
w uśmiechu się nie uśmiechają
głowy, głowy odchylają, odwracają
w sztywnej ramie
roztańczeni i skupieni
obejmują wiotkie ciała
zasłuchani w rytmy Straussa, Czajkowskiego,
konkurs tańca
w rytmie walca
trwa.

karnawalKarnawał styczeń 2016

Lśniła jak broszka
suknia, czerwono-czarny brokat
pożyczona
nonszalancja nogi założonej na nogę
czerwone usta
były kamuflażem niepokoju
czekała
opuściła powieki by zatrzymać łzy
przyszedłeś
jeden walc trwał wiecznie
zawrót głowy
odszedłeś
ona została
jak ważka wabiła
kolorem sukni
lakierem czerwonym na paznokciach
tańczyła z innymi
rozstania
smutek
żal
pogodzenie
świadoma
że każdy taniec musi się skończyć

Uśmiech

                Kraków 5.10.2015
śmiech dziecka
perła nieśmiała
wyłoniona z ostrygi
czystość
kryształ bezbronny
drży
matka, ojciec,
plusk wody
świergot sikorki
pierwszy krok
zaskoczeniem
**
uśmiech dziewczynki
ulotne marzenie skrywane przed sobą
gwiazda, światło księżyca
w ramionach
poza dotykiem
wyobraźnia nie sięgnęła granic
zachwyt
róża płonie
tylko w twoich oczach
***
śmiech dorosłego
oddech
światło
zwalnia zabiegane chwile
wprzęgnięte w kierat dni
wyróżnionych nazwą

JAK ŻYĆ

gdy mnie nie będzie
zamilknie czas
zniknie przestrzeń

jak żyć
jaką iść drogę ,
czym rozświetlić ciemność
rozwinąć wolność
kiedy taka ciężka
upaść
podnieść się
żyjąc stawiam pytania
gdybym nie żyła
nie byłoby myśli
gdy mnie nie będzie
pytań nie postawię

Cipiura

Dywan równo przystrzyżonej trawy roznosił wonie. Czas zamarł. Myśli wolno przepływały.
Bezgłośne "chwilo trwaj" wyrywało się z piersi, gdy rozkoszowała się widokiem rozkwitłych kwiatów. Znieruchomiałe rozdęte głowy irysów wydzielały delikatny zapach. Wszelkie odmiany niebieskiego od lekko muśniętego niebem poprzez szafir, ultramarynę, do granatu trwały unieruchomione upałem. Żółć, pomarańcz, i mieszanka słodyczy z wnętrza cytryny z rozmytym bordem, to królowa Izabel jak ją nazywała rozpanoszyły się na rabacie szeroko rozkładając ramiona. Zmiksowana biel z ostrym fioletem, bordo i odmiany różu i biskupiego ostro odcinały się od tła zielonych szabel. Wiosna w pełni szaleje kolorami. Na łące przysiadły dwie sroki i para sójek, które szybko zerwały się do lotu. Któż to zawita przemknęło przez myśl, ale na krótko. Myślę schematami, nigdy się od nich uwolnię. Mały rudzik fruwał tam i z powrotem do rozłożystych płozińców. Czyżby miał tam gniazdo? Pochylona nad rozwartymi pyszczkami irysów liczyła ilość serc i języków zamkniętych w pachnących płatkach. Wszędzie po 3 razem 9, szczęśliwa cyfra. Chłonęła ich zapach przynosił wspomnienie dzieciństwa. Rozkładały się obficie w wysokiej trawie pod rozłożystą jabłonią dającą cień w upalne godziny południa.
Powiało z głębi ogrodu, dotarł słodki zapach jaśminu. Pyszne były irysy w porównaniu z niewielkimi płatkami jaśminu, ale to woń jaśminu rozchodziła się po całym ogrodzie.

ziołaZnachorka

Miała może pięć lat, leżała rozgorączkowana, świąd ciała był nie do zniesienia. Chciała je drapać i drapać do krwi. Z unieruchomionymi rękami płakała z bólu i bezsilności. Cichy głos uspakajał, delikatne ręce pokrywały ciało chłodnym mazidłem przynoszącym ulgę o zapachu mięty. Znała ten zapach z naparów którymi Osi leczyła cały dom. Osi była na każde zawołanie matki, babki. Osi była od zawsze w jej świecie. Mieszkała w wielkim drewnianym domu na skraju wsi pod lasem na polanie zarosłej drzewami, krzewami i gąszczem ziół wśród których szumiały pszczoły, szerszenie, trzmiele. Tu było królestwo ptactwa które szumiało, śpiewało, gwizdało. Ich trele i umizgi niosły się po całym lesie. Pod drewnianą powałą izb suszyły się wiązki ziół. Zapach rumianku, mięty, melisy, szałwii, majeranku mieszał się z wonią lubczyku, pokrzywy, babki, krwawnika, podbiału . Nad glinianym piecem kuchennym suszyły się owoce jarzębiny, kaliny, bzu czarnego, róży, maliny, borówki, kłącza perzu i pokrzyw. Wielkie słoneczniki, kolby kukurydzy i snopki zbóż złociły kuchnię.

Najstarszy zawód świata - Sprzedawca

Lawirując pomiędzy straganami poczuła nachalny wzrok. Bystre oczy, rozwichrzony czub, złoty bezczelnie rozdziawiony dziób zniewalały do zatrzymania się. Kilka kobiet szczelnie otaczało kolorowe orientalne stoisko. Gdyby nie to białe wielkie ptaszysko nie zatrzymałaby się. Miała słabość do białej porcelany. To biały naturalny koralowiec, przeszmuglowany z Egiptu. Gdyby mnie złapali na granicy z dziesięć lat paki. Mogę sprzedać za 150 zł choć wart jest z 1.000 zł. A czy jest do tego bransoletka rozległ się głos oglądającej kobiety. Nie zaryzykuję ponownie paki dla bransoletki. Mignęły w rękach kobiety korale z białego koralowca. Dopchała się do kramu.
Tu mam coś ekstra, z rąk sprzedawcy zwisał sznur z długich przypominających omszałe karmelki wyszlifowanych kamieni. To prawdziwy rarytas. Wymienił nazwę, nie miała pamięci do nazw, a czy to istotne przy biżuterii. Chciwe ręce kobiety pochwyciły sznur i założyły na szyję.
Przecież nie jestem gorsza, sznur okrągłych półprzeźroczystych kamieni, wyszlifowanych ułożonych w porządku dwa fiolety jeden zielony już był w jej rękach. Bystre oczy sprzedawcy, zlustrowały ją dokładnie. Pasuje nawet do tego ubioru . Do dżinsów wszystko pasuje. Widzi pani cenę 540 zł, między nimi jest srebro, zamknięcie też ze srebra , wart jest z 1.500 zł. Ściągnąłem je z Galerii. Wysprzedaję po okazyjnych cenach. Stówa.

KOLORY SAMOTNOŚCI

Samotność wędruje przez barwy i cienie
melodie, zapachy,
dotknięcia i smaki
wrażenia i myśli co byt już przesiały

pamięci ogrody
w kolorycie tęczy
szum skrzydeł
muśnięcie ust
dotyk ręki
odejścia
tam tłumy w rzewności zaklęte
nie jestem samotna w kolorze pamięci

gdy wiosna wyrusza na puste przestrzenie
wiatr rozwydrzony spojrzenie porywa
całus niewinne rozwianej jabłoni
szept słońca
miękkość szumiącej leszczyny
czarują w kolorze zielonym
szalone są myśli
nadzieje szalone
by świat cały zakląć w zielonym kolorze
nie jestem samotna w kolorze zielonym

Nałogi

Łatwo przyznać się do nieszkodliwych wad i ułomności nawet publicznie. Są budulcem naszej niepowtarzalności. Kochamy je u siebie, tolerujemy u innych. Przywiązujemy się do nich, nie chcemy się z nimi rozstawać. Na nich budujemy swoje pasje i zainteresowania . Wady to my, one sprawiają iż jesteśmy tym co wyróżnia nas z ogółu. Nawet gdy nie ułatwiają nam życia w codziennych kontaktach z bliskimi nie weryfikujemy ich, bo może już nie bylibyśmy "sobą" ze swoją niepowtarzalnością.
Trudno natomiast mówić o nałogach nie akceptowanych społecznie z powodu szkód jakie przynoszą osobom uzależnionym, ich rodzinom, bliskim oraz społeczeństwu. Do takich nałogów powszechnie potępianych należy alkoholizm. Pijących facetów spotykanych na ulicach kwitowało się przez lata słowem „pijak" i przechodziło dalej nie wnikając w przyczyny nałogu. W powszechnym odczuciu alkoholizmu nie był chorobą, uzależniali się tylko nieliczni. Picie akceptowano, prawie wszyscy mężczyźni pili. Abstynencja natomiast budziła podejrzenia, kojarzono ją z kapowaniem.

przyjazn2Przyjaźń 
to otwartość na potrzeby, pragnienia drugiego, akceptacja wyznawanych wartości i wyborów. To gotowość do pomocy. Uczestnictwo w szczęściu, smutkach, tragediach.

Rezygnacja z własnego ja. Pokora w przyjęciu pomocy, w znoszeniu krytyki i rad. Przy tak pojętej nie łatwo sprostać oczekiwaniom swoim i cudzym. W jakim charakterze umieścić siebie na arenie próżności, pławienia się w emocjach swoich i cudzych, dotykania skrajnych uczuć. Przyjaźń to wielka sprawa , a jej weryfikacja jest bolesna dla dwóch stron.
Z tak rozumianą długo się nie spotkałam. Była we mnie trudność do uzewnętrzniania swoich i odbierania cudzych emocji. Łatwiej było utożsamiać się z literackimi bohaterami niż wsłuchiwać się w uczucia wymagające zaangażowania.
Okoliczności spowodowały, że spotkałam ją w dorosłym życiu.

Inspiracja „Gałczyński" i „szczęście" w odniesieniu do poezji K.I.Gałczyńskiego

Szczęście
zamilkł rynek
w niebieskości zanurzony
Kraków, koń, dorożka, dorożkarz
po wieżach fruwały jasne anioły,
księżyc całował maszkarony
rzęsy gwiazd w twoich oczach
roztańczyły boso nogę wiosnę
wypowiedz życzenie
zawsze mieć 20 lat
w szeptach sfrunęliśmy w dorożkę
zatracić się w nocy dziś, na zawsze,
szampan nie chłodzi upalnych myśli
skrzydła jawy i snu ulatują .

Recenzje filmowe

recenzja4Na odniesieniu do świata Romów i filmu pt „Papusza"
Przed „Papuszą „
Zburzono kolejny mit o wolności i beztroskim życiu Romów zbudowany w oparciu o przekaz rodzinny, społeczny i wspomnienia z dzieciństwa. Wędrujące tabory cygańskie, orientalna uroda kobiet i mężczyzn, wróżby, malownicze stroje i otaczająca tajemniczość utożsamiała ich z wolnością i romantyką istnienia . Konie o lśniącej sierści i kolorowej maści umajone w dzwonki i wirujące wstążki na wietrze rwąc się do galopu symbolizowały pierwotne instynkty nieokiełzania .

Podróże małe i duże  - Armia

Drezno2  Stała bezbronna wobec monumentalnych i zminiaturyzowanych formacji XVI i XVII wiecznych , wdzierających się w jej świat wyobrażeń i doświadczeń. Nie była przygotowana na agresywny atak form, kształtów, barw, kunsztu wykonania wielotysięcznej armii której każdy żołnierz godnie prezentował bogactwo swojego oręża. Lśniła złotem, srebrem, miedzią i emalią, rozsyłając wielobarwne błyski z brylantów, szmaragdów, szafirów, pereł i ultramaryny. Budziła podziw precyzją połączeń metali, drewna, kamieni i tkanin. Połączenia kości słoniowej, hebanu, masy perłowej , szylkretu , srebra i koralu wydobywało wyrafinowanie intarsji, inkrustacji i filigranu.

Joomla Template - by Joomlage.com