kinoDUCH KINA NIEMEGO

 Kino nieme jest jak sen bez języka, w którym obrazy mówią do duszy, a nie do rozumu. To sztuka rodząca się z ciszy, ale nie milcząca. W jego kadrach tętni życie – nie to zewnętrzne, hałaśliwe i szybkie, lecz wewnętrzne, głęboko zanurzone w czasie. Duch Kina Niemego, to duch epoki kontenplacji i intuicji.


Henri Bergson pisał, że czas rzeczywisty, la duree, nie jest sumą następujących po sobie chwil, lecz płynnym trwaniem świadomości. Kino nieme, pozbawione słów i głośnej narracji, staje się idealnym medium dla tej filozofii. Jego Duch nie daży do wyjaśniania świata, lecz do jego przeżywania. Obraz nie opisuje, lecz wnika. Gest nie komentuje, ale dotyka tego, co nieuchwytne.
W epoce nadprodukcji słów i informacji, Duch Kina Niemego przypomina o wartości milczenia. Nie jest to jednak milczenie pustki, lecz milczenie pełne niedopowiedzeń, cieni, metafor. Każdy ruch, każdy gest, staje się nośnikiem znaczeń, których nie sposób przetłumaczyc na język codzienny.
I tu dochodzimy do duchowej archeologii. Oglądając nieme kino, patrzymy nie tylko na historię, ale przez historię. Patrząc na twarze z przeszłości, zyskujemy wgląd w to co uniwersalne: miłość, strach, samotność. Duch Kina Niemego nie zna kultury ani języka. Jego milczenie jest wspólne wszystkim.
W pewnym sensie kino nieme było jakby bardziej „człowiecze”, prawdziwsze. Zanim przyszła technologia dźwięku, człowiek był zmuszony patrzeć uważniej – kontemplować, nie tylko słuchać. Dziś, w czasach szybkiego montażu i przesycenia bodźcami, duch tamtej sztuki wydaje się niemal ascetyczny. A jednak w tej ascezie kryje się jego siła. Kino nieme nie narzuca interpretacji – zaprasza do niej. Jest lustrem, w którym odbija się widz, nie tylko bohaterowie. Gdy patrzę na stare kadry z twarzami, które już dawno odeszły, czuję, jakby ktoś szeptał do mnie z innego świata, ale z całym ciężarem istnienia. W ciszy tych obrazów odnajduję spokój, którego próżno szukać we współczesnym kinie.
Jak pisał Martin Heidegger - „Tylko tam, gdzie jest spokój, może zamieszkać to, co istotne.”
Duch Kina Niemego już nie wiruje w papierosowym dymie, pod sufitami zakurzonych świetlic, nie rozsiada się w pluszowych fotelach kin studyjnych. Czasem tylko przycupnie w jakimś rogu multipleksu i cichutko pochlipuje zatykając uszy. Widzę jak przemyka po lśniacych podłogach amfiteatralnych sal, gubiąc się i potykając na niezliczonych schodach. Żal mi go, bo widać że tęskni. Ja też tesknię, ale trzeba się przyznać, że przegraliśmy. Przegraliśmy nieodwracalnie z innymi, mocniejszymi duchami – Duchem Postępu, Duchem Banału i najsilniejszym z nich – Duchem Wszechobecnej Komercji.
Ania Okrzesik

Joomla Template - by Joomlage.com