Wielce Szanowny Panie Profesorze,
Proszę wybaczyć śmiałość, ale zwracam się do Pana, w wielce frapującej mnie i martwiącej zarazem kwestii, jako do eksperta od spraw międzyludzkich, niekwestionowanego autorytetu w dziedzinie socjologii i psychologii. Czy byłby Pan uprzejmy wytłumaczyć mi, w którym momencie, gdzie i dlaczego, z naszego języka zniknęły (obawiam się, że na zawsze), tak miłe dla ucha zwroty, jak te, którymi okazywaliśmy sobie niegdyś szacunek? Przytoczę kilka; - Witam szanownego pana! Jak zdrowie szanownej małżonki? Proszę przekazać wyrazy szacunku.,
Z całym szacunkiem, ale pozwolę sobie nie zgodzić się z panem. Szanowny kolega dzisiaj jakiś nerwowy. Moje uszanowanie. Czy Pan Profesorze zna, słyszał te wszystkie zwroty, które weszły - pardon- wskoczyły z przytupem w zabłoconych gumiakach na ich miejsce? Sie ma!, Co u Kryśki?, Pozdrów Wieśka, Nie pieprz (w łagodnej formie) głupot, Spadaj!. Żeby nie być posądzoną o niesprawiedliwość; tak, jeden uprzejmy zwrot został. Kiedy młody człowiek zostaje nagle i niespodziewanie porażony czyimś, najczęściej kolegi osiągnięciem ( w różnych niestety dziedzinach), albo wyczynach – (jak wyżej), wtedy, z rozdziawionej gęby dobywa pełne zachwytu – szacun! Tak sobie narzekam. Pan pewnie powie – znak czasu, ewolucja języka, stosunki partnerskie i większa swoboda obyczajów. Pewnie ma Pan rację, „a przecież mi żal”, jak śpiewał klasyk. Żal mi czasów, kiedy na ulicy mężczyźni uchylali kapelusza. Nikt już nie nosi kapeluszy, a czapkę trudno uchylić. Co dopiero kominiarkę. A tak w ogóle, to przecież Pana dziedzina. Może Pan wie, dlaczego, jako społeczeństwo, przestaliśmy się szanować? Dlaczego nie mamy już autorytetów, dlaczego możemy nauczycielowi w klasie założyć na głowę kosz na śmieci? Co się z nami stało?! Nawet elita w sejmie wszczyna burdy, jak nie przymierzając ostatni menele. Staliśmy się bezczelni, wulgarni i coraz bardziej roszczeniowi. Dzieci nie uczy się już szacunku dla dorosłych, do rówieśników, lub choćby do samych siebie. No, ale dość już narzekania. Pewnie przekona mnie Pan, że przyszło mi żyć w tych czasach i że najwyższy czas się do tego wszystkiego przyzwyczaić, bo są jakie są, są nasze i lepiej już nie będzie. I z całym szacunkiem pozwolę się z Panem nie zgodzić. Od nas zależy i tylko od nas, jakie będą następne pokolenia. Czy będzie nam się chciało uczyć ich szacunku, choćby naszą własną postawą, przykładem. Na koniec przytoczę Panu dowcip, który pięknie obrazuje te dzisiejsze czasy. Może się Pan nad nim zadumać, albo roześmiać. Ja się śmiałam. Bardzo.
Chłopak opowiada kumplowi sprzeczkę z rodzicami : - Kłóciłem się dzisiaj ze starymi i powiedziałem im, że są rasistami. Po godzinie stara stwierdziła że nie jest rasistką, bo w klasie miała koleżankę lesbijkę, a stary powiedział, że jest rasistą i co mu kurwa zrobię.
Z wyrazami szacunku,
Anna Okrzesik