ZIELEŃ
W parkach, ogrodach, za miastem i w lesie
zieleń wiatr niesie
po polach i łąkach, w gałęziach, liściach i strąkach
Jeszcze miesiąc, może dwa – lato trwa
Rzęsą mruga staw zielony, żaba puszcza oko żabie,
wierzba i wędkarz szalony, a wszystko w zielonym stawie
Gdy ten malarz się rozpędził
jedną tylko farbę miał,
więc w zieleni świat uwięził
gdy w tworzenia wpadał szał
Zieleń morska, szmaragdowa,
oliwkowa i miętowa, nawet zgniła,
choć dla oka przecież miła
Pędzlem machał w tych zieleniach
Bez umiaru, od niechcenia, nonszalancko, zamaszyście
potraktował wszystkie liście
Młode pędy, może pnie..?
Och! zmiarkował się – te nie!
Brązów przyjdzie jeszcze czas,
biegnę przemalować las!
I popędził za horyzont, wiatrem gnany, rozczochrany,
żeby zdążyć przed jesienią...z tą zielenią